Sport

Rękawice bokserskie i spadochron?! Niezwykła przerwa w walce

Podczas walki bokserskiej na ringu potrafią dziać się różne rzeczy. Czasem możemy mówić o niedozwolonych zachowaniu. Innym razem decyzja sędziego prowadzącego walkę jest co najmniej kontrowersyjna. Czasem zaś zawodnikom lub kibicom puszczają nerwy i dochodzi o dantejskich scen na arenie i poza nią. Tego co stało się jednak podczas drugiego pojedynku Evandera Holyfielda i Riddicka Bowe długo nic nie przebije.

Evandera Holyfielda i Riddicka Bowe to dziś już lekko zapomniani bokserzy. Na początku lat 90. pięściarze Ci należeli do światowej elity, a ich walki przyciągały miliony widzów przed telewizory na całym świecie. Zawodnicy ci skrzyżowali ze sobą trzy razy, tworząc jedną z największych epopei bokserskich końca XX wieku.

Pierwsze starcie

Pierwszy z trzech pojedynków miał miejsce 13 listopada 1992 roku. To wyrównane starcie zawodników obranych w rękawice bokserskie zakończyło się jednogłośnym zwycięstwem Riddick Bowe. Walka była na tyle emocjonująca, że została uznana przez prestiżowy magazyn The Ring za walkę roku. Wielu zaś uważa, że 10 runda pojedynku, w której Holyfield z zamroczonego pięściarza zmienił się w „kata” oponenta, była najbardziej emocjonującym momentem dekady w zawodowym boksie.

Po wygranej Bowe nie cieszył się jednak wielkim uznaniem, rozmieniając swoje wielkie zwycięstwo na drobne poprzez dość „dziwny” dobór przeciwników do walk w obronie tytułu i zrzeczenia się pasa WBC. W tej sytuacji jego reputację mógł uratować tylko rewanż z Evanderem Holyfield’em.

Drugie starcie z niespodzianką

Rewanż miał miejsce prawie rok po pierwszym pojedynku, 6 listopada 1993 roku. Starcie miało miejsce w świątyni hazardu, Las Vegas. Z racji na wielki medialny szum i ogromną ilość chętnych zamiast wewnątrz któregoś z kasyn walka miała miejsce na Placu Cezarów. Jak miało się później okazać, szczegół ten miał mieć wielkie znaczenie na przebieg pojedynku.
Walka podobnie jak w pierwszym starciu na początku szła po myśli Holyfield’a. Wszystko przebiegało dość normalnie aż do 7 rundy. Wtedy publiczność zawrzała, a sędzia szybko przerwał walkę. Zdezorientowani bokserzy na początku nie wiedzieli o co chodzi, ale chwilę później spostrzegli… paralotniarza.
Lotnik wylądował praktycznie na samym linach przy narożniku ringu. Nie pobył tam jednak długo. Bardzo szybko został odciągnięty przez kibiców. Jak się okazało fani obu bokserów bardzo szybko się zjednoczyli zaczynając linczować lotnika, który ich zdaniem przeszkodził w wydarzeniu dekady. James Miller, bo tak miał na imię lotnik doznał tak ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, że trafił na kilka dni do szpitala. Nie obyło się też bez grzywny nałożonej przez lokalne władze, za niebezpieczne lądowanie.
Cała przerwa spowodowana tym jakże dziwnym zajściem trwała aż 21 minut, które wedle wielu zadecydowały o przegranej Bowe’go.  Wszystko dlatego iż ówczesny mistrz nie potrafił z powrotem wejść w rytm pojedynku i choć z czasem odzyskał przewagę to finalnie przegrał na punkty. Walka zaś na zawsze przeszła do historii boksu.

 

 

Rękawie bokserskie skrzyżowane po raz trzeci

Trzecia walka mająca miejsce w listopadzie 1995 roku, również odbyła się na Placu Cezarów. Zawodnicy skrzyżowali swoje rękawice bokserskie, pomimo iż nikt z nich nie bronił mistrzowskiego tytułu. Nazwiska jednak zrobiły swoje i zapowiadało się wspaniałe wydarzenie. Pojedynek zakontraktowano na 12 rund, ale już w 8 Holyfielda padł na deski, chwilę po tym jak udało się z nich pozbierać Bowe. Holyfielda nie miał jednak na tyle szczęścia i został wyliczony przez sędziego.

Dodaj komentarz

W tym miejscu możesz zostawić swoją opinię